czwartek, 10 lipca 2014

Tokaj 2014

Przed wyjazdem sezonowym do pracy mieliśmy 2 tygodnie wolnego i postanowiliśmy trochę pozwiedzać, jakiś cel oczywiście musiał zostać wybrany i padło na Tokaj z wiadomego powodu;]. Środkiem lokomocji były rowery, który bardzo polecam ponieważ można naprawdę dużo więcej zobaczyć niż jadąc samochodem. 

Tu jeszcze po Polskiej stronie



Spaliśmy w namiocie i w drodze na drugi nocleg "trochę" pobłądziliśmy na polach bo każdy kierujący miał inne zdanie jak dojechać nad jezioro. Wyszło tak, że o 21.00 rozbiliśmy namiot, wykąpaliśmy się w jeziorze i od razu spanie.


Całą drogę wypatrywałem winnic, niestety zaczęły się pojawiać dopiero w promieniu 30 km od Tokaju. Pierwsza napotkana winnica na Węgrzech, obok rósł sad brzoskwiniowy. Bardzo mnie ucieszyło, że winnice nie były ogrodzone i dlatego nie krępowałem się wejść zrobić kilka fotek. 



Winnica sadzona "na głowę"


A po kilku dniach wreszcie u celu podróży, zmęczeni kilometrami i palącym słońcem ale szczęśliwi. 











Następnego dnia postanowiliśmy trochę dokładniej zlustrować ich winnice i piwnice ;]







Wino w Tokaju można kupić w sklepie w butelce ale można też zapukać do którejś z piwnic odbyć darmową degustację wszystkich win i kupić wybrane wina. Sprzedaż odbywa się bez żadnych paragonów, akcyz itp. Właścicielka piwnicy nalała nam zakupione wino w plastykowe butelki po wodzie. Jedyne czego żałowałem to, że miałem tak mało miejsca w sakwach na zakupy do Polski ;]



W drodze powrotnej jeszcze kilka fotek winnic i jazda do domu.






Tokaj jako miejscowość do zwiedzania jest bardzo urokliwym miejscem, położony nad dużą rzeką, także amatorzy sportów wodnych też znajdą tam zajęcie. W trakcie naszego pobytu było bardzo mało turystów, pokój w hotelu 2 osobowy w centrum można wynająć już za 60 zł, wino kupić za równowartość 8 zł/ L, jedzenie mają pyszne, do teraz wspominamy genialną zupę rybną z sumem i karpiem w musie paprykowym. Szkoda, że nie zdążyliśmy zwiedzić okolicznego Tarcal który wydaje się być równie interesujący co Tokaj, cóż, jest po co wracać. Jednak następnym razem wybrałbym się tam autem... większa ładowność ;]